Strona:Stefan Żeromski - Uroda życia tom 1.djvu/235

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
225

źle? Jak ci się zdaje? Czy życie tego męża było świętością, którą szanować należało w jej czynach i uczuciach, czy to może było życie płaza, które należało skrócić, ażeby się nie płodziła na ziemi zaraza podłości. Co do mnie... Widzisz, Piotruś... Co do mnie... Dopóki był nazewnątrz, darzyłam go tylko wewnętrzną pogardą, — ale gdy się zbliżył do mnie, gdy po mnie wyciągnął rękę, chciał złożyć swój pocałunek na moich ustach, — zabiłam płaza. Powiedzże mi, ty jedyny...
— Ja nie wiem. Nie jestem prawnikiem. Niech ci na to odpowie Roszow.
— Roszow!
Piotr gorzko-gorzko zapłakał.
— Zraniłam ci duszę... — wycedziła z przejmującą ironią.
Suknie jej były tak przejrzyste, że widać było niemal całe ciało. Podniosła się, nachyliła z niskim ukłonem, szybko odemknęła drzwi i z podniesioną głową odeszła.