Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ANTRAIGUES
— Korzystam przedewszystkiem ze sposobności, ażeby odnowić znajomość, zawartą z waszmość panem, panie hrabio Sułkowski, tak dawno. Nie pamiętasz może tych czasów, kiedy widywałem cię na dworze Stanisława Augusta w królewskim pałacu Warszawy, przy boku czcigodnego starca, twego stryja...

SUŁKOWSKI
(zbliżając się do Antraigues’a)
— W istocie, tego nie pamiętam. Ale dobrze przypominam sobie te czasy, jakieś dwanaście lat temu, kiedy na dworze wersalskim tyle mówiono o tobie, panie hrabio, i o pięknej Georginie, księżnej Devonshire... (cicho) ...co w taki gniew wprawiało pewną wysoko postawioną damę z otoczenia Maryi Antoniny...

ANTRAIGUES
— Byłeś waszmość wówczas ulubieńcem królowej, bawiłeś się u jej kolan. Wielokrotnie słyszałem, że cię bardzo lubiła zmarła monarchini.

SUŁKOWSKI
— Byłem wówczas czternastoletnim komandorem maltańskim z pensyą 12.000 złotych i domniemanym narzeczonym córki pana Laborda, nadwornego milionera Wersalu. Miałem się nieźle.