Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

FRANCISZEK PESARO
— Straszliwe dzieje! Chłopi, gotowi zginąć w obronie świętego Marka, rozbrojeni, załoga Werony ma być na nasz rozkaz skarana, gdyż tak chciał Bonaparte. Kolumny francuskie z medyolańszczyzny, z Werony, z Romanii w naszych oczach wkraczają do Padwy... Ogłaszają tam bezkarnie rewolucyę, ciągną w stronę Wenecyi, a prawe wybrzeże Mincio stoi w otwartem przeciwko nam powstaniu. Krew nasza powstała przeciwko nam i przeciwko nam wezwała nieprzyjaciela. Ja sam, kiedym zamarzył o walce z Bonapartem, miałem przeciwko sobie senat wenecki.

MIKOŁAJ ERIZZO
— Nie wszystek!

FRANCISZEK PESARO
(z uśmiechem)
— A tak. To mam na pociechę, że nie wszystek...
(Służący rozsuwa zasłonę i wpuszcza nowego gościa).

SŁUŻĄCY
— Jego dostojność — kawaler Mordwinow, rezydent Jego Imperatorskiej Mości cesarza Rosyi.
(Kawaler Mordwinow wita księcia, zgromadzonych gości i zajmuje miejsce}.

JAN MINOTO
(zwracając się do Mordwinowa)
— Mówiliśmy tutaj o stanie naszej rzeczy. Zjawiska takie, jak zemsta ludu w Weronie i stłumienie rozruchu, są niemal normalnemi w czasach burzliwych. Zemsta ludu