Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/261

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

VENTURE
— Ten giest wschodni jednoczy się z zaklęciem: — „Idź i zgiń“ —

(Sułkowski poprawia na sobie szarfę, którą jest przepasany, poprawia szablę. Nałożył kapelusz. Z uśmiechem:)

SUŁKOWSKI
— Niegdyś rycerze polscy osłaniali piersi karacenową kolczugą, ażeby ich zatrute nie dosięgły strzały. Dziś ojczyzny niema... Niema, czemby osłonić serce...

(Oficer przybocznej straży guidów pokazuje się w bramie).


SUŁKOWSKI
— Pluton gotowy?

OFICER
— Gotowy.

SUŁKOWSKI
(do Venture’a)
— Pomiędzy absolutnym rozkazem i mojem sercem leży krzywda Polski. Nie może jej przebić złe zaklęcie. Żegnaj!

(Wychodzi u bramę. Znika. Za nim idzie Venture)


SUŁKOWSKI
(za sceną)
— Zawilec!

ZAWILEC
(za sceną)
— Według rozkazu!