Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

SUŁKOWSKI
— Ciągłe i ze wszystkich stron słyszę to pytanie. Mam dwadzieścia sześć lat, a gdziem już nie był, jakiemi drogami chodziłem! Dalekie drogi prowadzą do Polski.

KSIĘŻNICZKA
— Opowiedz mi waszmość o tych dalekich drogach...

SUŁKOWSKI
— Czyliż ta baśń o drogach wygnania może być zajmująca?

KSIĘŻNICZKA
— Będzie zajmująca...

SUŁKOWSKI
— Cóż powiedzieć? O dalekiem wschodniem mieście Aleppo?

KSIĘŻNICZKA
— Byłeś tam waszmość?

SUŁKOWSKI
— Gdy po raz pierwszy przybyłem do Francyi, ówczesny komitet bezpieczeństwa publicznego — a był to komitet krwawy — dał mi rozkaz udać się na wschód, do Syryi. Długo wędrowałem przez Wenecyę, Florencyę, Rzym... Musiałem dłuższy czas zatrzymać się w Aleppo, w Syryi. Ścigany przez Anglików, którzy podkupili napastników, ażeby mi wydrzeć papiery, nie mogłem ruszyć