Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

KSIĘŻNICZKA
— To była prawda!

SUŁKOWSKI
— Wiarołomnymi byli książęta Modeny i — Mantui. Jakie często sztylet przecinał tam tajemnicę, a zasypywała ją ziemia.

KSIĘŻNICZKA
— Przysięgam na mój honor, na moje włoskie serce...
(Wydobywa z ukrycia sztylet cienki, w kształcie krzyża, starożytny, z klingą falistą.
— Na ten puginał przysięgam, że mówiłam prawdę. Na pamięć Cola Rienzo! — (Wskazuje sztylet) — Na tę naszą pamiątkę i świętość narodową, która w niejednem już sercu była! Jeżeli mi dowiedziesz, kawalerze, że mówiłam nieprawdę, że postępowałam względem ciebie zdradliwie, że nie byłam uczynkiem wierną temu, com powiedziała... — (w uniesieniu) — ...żem przed obliczem twojej duszy skłamała!...

SUŁKOWSKI
— Sama nie wiesz, pani, że jesteś wszystka honorem, niesplamioną czystością. Słowo — na ten sztylet! Zejdziemy z naszych miejsc. Zstąpimy z urojonych krzeseł książęcych. Pójdziemy w dół ku padołom rodzinnym, ty tutaj, ja tam. Pozdrawiam cię...
(Kłania się przed nią nisko. Księżniczka oddaje mu głęboki ukłon).