Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

SUŁKOWSKI
— Pan hrabia wspomniałeś, że już wiele osób myśli w sposób podobny, że wiele osób widzi zbrodnicze ścieżki Bonapartego. Czy tak jest w istocie?

ANTRAIGUES
— Tak jest.

SUŁKOWSKI
— Uważam to za frazes.

ANTRAIGUES
— Niech i tak będzie. Dziś po czwartym września, czyli po tym waszym Fructidorze — wszyscy zamilkli. Czekają, czyhają. Ale chwila nadejdzie! Wówczas!

SUŁKOWSKI
— Przechwałki!

ANTRAIGUES
— Jak sądzisz, kawalerze, czy szef sztabu Vignolles, czy generał Bernadotte, generał Kilmaine, generał Dumas, czy to są mężowie lekkomyślni? Ci ludzie chcą ratować Francyę!

SUŁKOWSKI
(podstępnie)
— Cóżbyś tedy waszmość rozumiał?

ANTRAIGUES
— Zaufam ci... Pochodzisz waszmość ze starego rodu szlachty...