Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

SUŁKOWSKI
— Co za ksiądz? Jakie nazwisko?

ZAWILEC
— Jakie nazwisko? Coś on ta gadał...

SUŁKOWSKI
— Wprowadź go do tamtego pokoju.

VENTURE
— No! Ja wychodzę.

SUŁKOWSKI
— Dokądże teraz, przyjacielu?

VENTURE
— Pójdę teraz do swego pokoju, a później zajdę do Ambrosianeum dla przejrzenia pewnego rękopisu.

SUŁKOWSKI
— Do widzenia wieczorem.
(Venture wychodzi drzwiami na lewo. Sułkowski dzwoni. Wchodzi Zawilec).
— Wprowadź tego księdza.
(Zawilec otwiera boczne drzwi z prawej strony. Wchodzi Antraigues przebrany do niepoznania z księdza. Zbliża się z ukłonem do stołu. Zatrzymuje się i milczy).
— Kogo mam zaszczyt widzieć?