Strona:Stefan Żeromski - Sułkowski.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
(Mieszkanie Józefa Sułkowskiego w Medyolanie. Pośrodku dużego pokoju stół całkowicie zawalony mapami, planami w rulonach i na deskach do rysowania, przyrządami do obliczeń i kreśleń technicznych. Szafy pełne książek. W głębi wielkie okno. — Koniec września 1797 roku.
Sułkowski sam, pogrążony w pracy. Długa chwila ciszy. — Stukanie we drzwi boczne).


SUŁKOWSKI
— Kto to?

GŁOS Z ZEWNĄTRZ
— Venture.

SUŁKOWSKI
— Proszę wejść.
(Wchodzi Venture, starzec siedemdziesięcioletni, ubrany w prosty strój końca XVIII stulecia.

VENTURE
— Jesteś zajęty?

SUŁKOWSKI
— Tak, pracuję, ale właśnie chciałem odpocząć. Nie wychodziłem dziś na miasto. Skąd wracasz, mistrzu?

VENTURE
— Byłem, oczywiście, u dworu.

SUŁKOWSKI
— U dworu... Cóż nowego na naszym dworze?