Strona:Stefan-Żeromski-Miedzymorze.djvu/049

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiatry z zachodu, które niemal połowę dni roku wypełniają swym czynem.
Od przylądka Rożewia pędzi w odległości jednego kilometra wzdłuż helskiego wybrzeża, żłobiąc głębokie w dnie łożysko, które się za zielenicami przybrzeżnemi, nagłym uskokiem dna podwodnego i czarną barwą powierzchni zaznacza.
Przy ostatnim przylądku południowym całości międzymorza, przy dziobie gołębia, szor zachodni znika w zatoce.
Przebiwszy się przez nią, przemknąwszy wskróś jej głębin, zjawia się przy wiślanej mierzei.
Wzdłuż tej mierzei posuwa się aż do Sambii i tam się na wschód wykręca.
Prąd zachodni przynosi na północne i wschodnie mielizny półwyspu piaski doskonale zmielone, gładko otoczone żwiry i okruchy żywota morskiego.
W głębi swojej niesie sól do lądu helskiego.
Przy wietrze z północno-zachodu wnosi do Gdańskiej Zatoki szybkie swoje wody prąd inny, prąd wschodni.
Od lądów sambijskich, zdąża on wzdłuż mierzei wiślanej i łączy się z postrachem ryb słonomorskich, z białą wodą wiślaną, wypadającą z paszczy Leniwki.
Prąd ten przemierza obszary Sopotu, Radłowa, Gdyni, Oxywia, wykręca się przed Pucką zatoką i mknie wzdłuż Czajczej Rewy, która między Kuźnicą i Rewą Małe Morze przecina.
Prąd wschodni, przynoszący do Gdańskiej Zatoki olbrzymie masy namułów i piasków, tnie