Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
50 
Opolskiemu Rządowi i którą nazwałem

Kapitalną; więc będziem, Szanowne Zebranie,
Nowy kościół budować, nowy kościół stanie.
Musimy więc obmyślać...” Wtem jakieś nastawa
Szemranie, w niepokoju cała tylnia ława!

55 
Podniósł się Marcin Żyła, zwykle zwan „Marcinek”

Lub „Garnuszek”, snać z wzrostu dźwigał ten przycinek,
I rzekł: „Proszę wybaczyć, że mowę przerywam,
A choć możno najmłodszy, do słów się porywam
Ostrych; lecz niech stąd pozna Szanowna Gromada,

60 
Że mi dobro ogólne nigdy rzecz nie lada.

Pytam więc, Panie Rektor i Sołtysie Panic:
Ma-li to być gromadą? Sami Miechowianie
Ani w części dziesiątej się nie zgromadzili,
Choć tak ważne narady! Czy się wymówili?

65 
Gdzież Karf, Worpie i Gruba? a gdzież Bobrkowianie?

Rónot, Podlas, Osiny, nawet Rokitnianie?
Niema ich, i po sprawie! a potem się jeżą,
Swarzą, nawet że była gromada, nie wierzą.
Ten nieład musi ustać! Niech ordynanc chodzi

70 
Od wrót do wrót, niech grozi, że starzy i młodzi

Pod karą przyjść powinni obradować, aby
Po gromadzie nie plótli głupio jako baby.
Wszak na to jest ordynanc, niechże chodzi wszędzie,
Ma traktament; jeśli nie, tedyć inny będzie!”

75 
Tak kipiało z Garnuszka, a jak kipieć pocznie

Z jednego garnca, syczą natychmiast poboczne.
Pan Rektor z urzędowem pismem jeszcze w ręku
Milczy, nie przewidywał tego sprawy sęku.
Zaś Piontek, sołtys, myśli: „Ten nie na mnie gada,

80 
Wszak ja chodzę, bezemnie nie bywa gromada.”

Koronowicz, Adamiec Staś, dwaj starsi gminni
Myślą: „Jam już za stary, niechże mówią inni.”