Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/23

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mu we wsi Wojtkowi Kónie, chociaż jego żonę uważa się za pierwszą gospodynię, że z czołowego gospodarza na Karwie Bujara podrwiwa, a przedstawiciela Rokitnicy Hatłapę lekceważy przedsiębiorczy Widawski, że naodwrót wzrastają w znaczenie Markucik-Miałki i Koronowicz młodszy, czerpiący dochody nietylko z roli, lecz także z kamieniołomów na swym gruncie. W tej zmianie obyczaju przetrwała w dawnej sile wzgarda dla sług podrzędnych pańskich, do których zalicza wiejska biedota nawet górników. Miał tej wzgardy doświadczyć stary woźny gminny (ordynanc), niegdyś gumienny Fołtyn i górnicy na cmentarzu. Inna rzecz z zależnymi choćby funkcjonariuszami, którzy wzbili się na w yższe stanowiska, jak Grundmann, rektor Bienek i sztygar Maj. Może być, że część swego poważania zawdzięczali dwaj ostatni bądź swej pobożności, bądź związkowi z kościołem, bądź wreszcie długoletniemu we wsi pobytowi, będąc obaj przybyszami skądinąd.
Reszta to tłum nazwisk, z którego ten lub ów tylko wyróżnia się jakąś właściwością, to owe: Piątki, Boncyki, Łaszczyki, Kóny, Piecki, Solipiwy, Adamce, Czempłe, Łukaszczyki, Karczmarczyki, Niemczyki, Karwiaki, Białasiki, Kuźniowie, Kortyki, Żyły, Grabary, Krawiecki, Jaksiki, Latochy, Lazarki, Krzony, Wikarki, Wyplery, Ostrawscy, Barańscy, Slęczkowie, Wyrscy i jak się tam zwali aż do biedoty wiejskiej, do Bargłów, Wlazłowskiego i Niewiadomskiej. Wszystko to polskie z mowy i obyczaju; jeżeli wśród nich trafia się „Polka czysta, choć zniemczała” Helina Stainertowa (Stara Leśna), to i jej zniemczenia nie należy brać zbyt serjo. Wśród nich bogacą się obcy im zawsze żydzi: Altmann, Miera i Salomon, tylko stara Forbaszka z mężem przechodzi na katolicyzm, czem znowu nikt zbytnio się nie przejmuje. Niemczyzna ma przytułek tylko we dworze, gdzie nie zwraca się uwagi nawet na wyznanie; tam to miał posadę i Stainert, przy którym podniemczyła się żona, tam gospodarowała luteranka Braunka, tam dorabiał się znaczenia i mienia „pierwszy urzędny” Grundmann, a panoszyli się inspektor Miller i pisarz Mattausch. I niema w tem żadnego dziwu, wszakże nie byli Polakami ani Domes ani Winkler; nie wnosząc w pożycie