Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
570 
Toć możno było lepiej tak ważnej budowy

Nie rozwalać; mógł stary kościół stać, a nowy,
Gdyż koniecznie potrzebny, mógł na miejscu nowem
Stanąć; na taki projekt i jabym gotowym
Był, oraz parafija. — O świątynio miła!

575 
Coś tak drogie, tak święte pamiątki mieściła,

Ty więc runiesz, a przez nas! A któż po Zborowskich
Był dalej dziedzicem dóbr rozległych miechowskich?”

„Trudna na to odpowiedź” — odrzekł Ksiądz — „przyczyna
Tego — brak dokumentów. Lecz Bolko z Cieszyna

580 
Już na początku wieku piętnastego przedał

Miechowice Pelkowi. Ale Pełka nie dał
Rady biedzie miechowskiej, więc Mikołajowi
Miechowskiemu wieś przedał i bratu Janowi,
Lecz braci panowanie w wsi nie b yło wspólne,

585 
Dzieliło Miechowice na górne i dolne.

Po Miechowskich Mikołaj jakiś Suchodolski
Odziedziczył wieś, lecz skąd, nie wiem, możno z Polski,
A miał żonę Agnesię z Brzosławic. Co dalej
Nastąpiło, pisarze o tem nie pisali.”

590 
Właśnie kończył ksiądz Proboszcz, gdy z odkrytej wieży

Dźwięczny dzwon wołał gości do zwykłych pacierzy.
Wstawszy, wszyscy -się znakiem krzyża przeżegnali;
Lecz i goście w stodole na głos dzwonu wstali;
Jacek Łaszczyk zanucił, a jak chrześcijański

595 
Zwyczaj, za nim śpiewają wszystcy Anioł Pański.

Usłyszawszy śpiew, Proboszcz ku stodole śpieszy,
Śpiewa z trzodą, a w sercu pasterskiem się cieszy,
Że nawet na weselu lud jego pamięta
O Bogu! Gdy ustała melodyja święta,

600 
Przeżegnał pasterz trzodę i tak się odzywa: