Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
345 
Tu, buch! wpada w karetę, sokołem ścigany

Gołąb, biedak; niż zdążył — już był rozszarpany.
Pobledliśmy, milczymy! Pan sam zamięszany
To na nas, to na zamek, to znowu ma bramy
Zwraca oczy; my milcząc, ledwo oddychamy

350 
Ciekawi, czy pojedzie, czy przecie wysiędzie,

Rokując, że ta podróż pomyślną nie będzie. —
Usiadł! Szymon zagwizdnął — i już dzielnych koni
Ani ucho, wnet ani oko nie dogoni. —
Smutmi staliśmy jeszcze, żal nam się zrobiło,

355 
Że odjechał, bo przy nim wszystkim było miło.

Pojechał masz Jegomość, jechał w kraj daleki
Już nie wróci! Panie, daj mu spoczynek lekki!
Gdy za kilka miesięcy wieść straszna gruchnęła,
Że już nie mamy Pana, że nam go śmierć wzięła,

360 
Wszystkim się przypomniało oweż to zdarzenie

Z nieboraczkiem gołębiem. Nasze tłomaczenie
Rzeczy tem potwierdzone, co przed laty wielu
Babka pewna wróżyła Panu przy weselu.

Owóż gdy Jegomości jedyna córeczka,

365 
Licząca rok czternasty, nadobna dzieweczka —

W dobrej szkole Proboszcza z Ziemięcic ćwiczona,
Po raz pierwszy, orszakiem dworskim otoczona,
Komuniję najświętszą kornie przyjmowała
W Wielki Wtorek: cała wieś jej asystowała.

370 
Ksiądz Proboszcz Michałkowski Stabik, sławny mową

I wierszami, ułożył na ten dzień pieśń nową,
Której dzieci we szkole przez pół roku pono
Pisać, czytać i śpiewać gorliwie uczono,
Bo Bienek nie żartuje, szczególnie we szkole!

375 
W dzień przed uroczystością wysłał dzieci w pole

I w las; młodzież wieńcami aż opakowana,
Niecierpliwie wygląda jutrzejszego rana.