Przejdź do zawartości

Strona:Stary Kościół Miechowski.djvu/164

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Księżyc, słońce i gwiazdy na taki znak dany
Opuszczą swoje miejsca. Cały świat zachwiany

315 
Z swych się dźwignie przyciesi, a przed sądy Boga

Poprowadzi go wierna zawsze Rzymska Dróga.
Nuż nastanie świat nowy. Ziemia — niebo — nowe!
W nich zamieszka na wieki plemię adamowe.

Tak mój ojciec te niebios tłomaczyli znaki.

320 
A tego ich nie uczył człowiek lada jaki,

Lecz Pan Bretner, gospodarz u Państwa dawnego
Miechowie, człowiek mądry, wszak to był syn jego,
Młody Bretner, profesor, co uczył studentów
W Gliwicach i Poznaniu głębokich exemplów.

325 
Gwiazdy to tylko głoszą, co wszystkich obchodzi:

Przyszłe wojny, nieszczęścia, albo gdy się rodzi
Dziecię, co będzie Świętym, lub bohater jaki,
Naprzykład Napoleon. Ale, my prostaki. —
Darmo czekać, aby nas gwiazdy ogłaszały,

330 
Lub gdzie żur a gdzie perki mile przestrzegały,

Jak ty myślisz, mój Ciuro. Czyś ty z liczby owych,
Którzy dla najdrobniejszych zatrudnień domowych
Czekają na znak z nieba? A gdy kura pieje,
Pies wyje, puszczyk woła, lub się stroka śmieje,

335 
Śmierci się obawiają? — Ja zaś to mam zdanie,

Że się na świecie tylko to, co Bóg chce, stanie.
Temu jednak nie przeczę, że Bóg na człowieka
Często woła przez znaki: »bliska śmierć cię czeka!«
Tak było u naszego nieboszczyka Pana!

340 
Dobrze jak dziś pamiętam: Owegoż to rana,

Gdy wyjeżdżał ostatni raz w dalekie strony,
Staliśmy, czeladź dworska, z naszemi ukłony
Przed zamkiem. Występuje Jegomość z podwoi,
Wsiada w powóz; nim, jeszcze żegnając nas, stoi,