Strona:Stanisław Załęski - Jezuici w Polsce T. 2.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

towarzyszami, mieścili się w pięciu izbach. „Poszanowanie wielkie mieliśmy na tym sejmie, opowiada jeden z nich, miejsca nam czynili jeden przed drugim, na bankiety uganiali, zapraszając nas na nie, a drugi się i nie domieścił... wolność mieliśmy wszelką, w nocy zrobić co, posiec, zabić wolno, żaden nie śmiał słowa rzec... dać mu pokój, 7000 chodzi za nim“[1]. Sarkano na konfederatów, o ile się do kieszeni lub spiżarni szlacheckiej dobierali; to że posłuch hetmanowi i rzpltej wypodzieli, że dla prywaty sprawę publiczną i honor rycerski poświęcając, własne krwawe zwycięstwa zmarnowali, króla i rzpltę na niesławę i pośmiech u Moskwy podali, przeciw powadze tronu i sejmów swoje generalne koło postawili i rzpltę oprimowali — to wydało się narodowi-szlachcie być w porządku i zgodzie ze „złotą wolnością“.
To stępienie zmysłu moralnego, to spaczenie pojęć obywatelskich u ogółu „braci“ szlachty, już na początku XVII wieku, jest istotnie przerażające; taki naród nieuleczalny, brnąć musi w swem stępieniu aż do zupełnego zamarcia; szkoła, ambona nie zaradzi tej toni, geniuszu i mądrego prawodawstwa tu trzeba.
Od jednych Jezuitów nie doznali konfederaci wojskowi poszanowania, odmawiali im stale rozgrzeszenia dla krzywd i zdzierstw związku całego i jednostek. Nie wiele to skutkowało, bo nierozgrzeszeni od Jezuitów szli do spowiedzi do innej świeckiej i zakonnej księży, a ta, nie wiem już, jaką teologią ich rozgrzeszała. Jezuici ściągnęli przez to wiele przymówek na siebie od kleru i szlachty, wiele szykan konfederatów, ale wytrwali aż do spalenia aktu konfederacyi przez marszałka Cieklińskiego w katedrze lwowskiej 16 kwietnia 1614 r. podczas gdy chór śpiewał: Te Deum laudamus[2].

Szlachta, odebrawszy twardą lekcyę, nie zmądrzała. To samo skąpstwo sejmów, ta sama zwłoka i nierzetelność w ściąganiu skąpo uchwalonych poborów, stała się przyczyną nowej konfederacyi wojskowej po wojnie chocimskiej 1621 r. Już jeżeli komu, to żołnierzowi z tej wyprawy należał się żołd pełny i prędki. Nie starczyło go zaciężnym, więc wojsko „impatiens

  1. Dziennik Maszkiewicza.
  2. Wielewicki III, 96, 120.