niał“[1]. Marszałka swego, luteranina, który przed królem i dworem, może dla wytłumaczenia swego pana, twierdził, że „tylko z rachuby politycznej uczęszcza na mszę papistów“, zgromił surowo i zabronił mu rozsiewania podobnych krzywdzących dla siebie wieści.
Mszy św. słuchał codziennie, klęcząc, nawet gdy na polowanie rychło świt wychodził, nie opuszczał jej. Za to bardzo wczesne odprawienie mszy św. najlepszą zwierzynę, którą ubi, posyłał w darze księżom Ardulfowi i Magnusowi, „jedynym swym prawdziwym przyjaciołom“. Kochał się, jak ojciec jego, w pięknym śpiewie kościelnym, więc Grzegorz XIII, który wnet po śmierci królowej pocieszał go rzewnym a podniosłym listem[2], przysłał mu trzech wytwornych śpiewaków z dobrych rodzin i dobrych obyczajów, a w teologii biegłych młodzienców, aby mu obok przyjemności, brak katolickiego odpowiedniego towarzystwa zastąpili. Także Sykst V. otaczał swą opieka młodego królewicza; zaraz po swem wstąpieniu 1585 zaszczycił go swem pismem, polecał gorąco jego i katolicyzm królowi ojcu[3].
Ale król dostał się w obroty heretyków, którzy w młodej królowej znaleźli walny taran do tłuczenia resztek uczuć katolickich w słabym już i wystraszonym monarsze. Podczas godów weselnych w lutym 1585 r. w Westeraes, młodziutka królowa, podmówiona przez arcybiskupa upsalskiego i heretyków, oświadczyła królowi, że najmilszym dla niej będzie posagiem, najdroższa oprawa ślubną, gdy król, folgując powszechnemu życzemu, znienawidzonych Jezuitów i wszelkich papistów wypędzi z stolicy i kraju. O to samo błagali najprzedniejsi panowie, goście weselni. Król niemile dotknięty tą sceną, kazał królowej odejść, a z panami wszedł w układy. Po długich targach stanęło na tem że wszyscy Jezuici, krom jednego O. Wandelceen spowiednika królewicza, powrócą do Polski. Jakoż i powrócili. Wnet jednak przybyli inni, OO. Barnard Golyński i Tomaszewicz, którzy też królewiczowi, jako elektowi polskiemu, towarzyszył, do Polski[4].