Przejdź do zawartości

Strona:Stanisław Tarnowski - Czyściec Słowackiego.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
Słowacki.

Pan Wojski już dawno w niebie.
Jeździ z chartami po raju,
Klapkę tylko ze zwyczaju
Nosi. A każdéj niedzieli
Pośród anielskiéj kapeli
Gra na swoim sławnym rogu
Na uciechę Panu Bogu.


Krasiński.

Więc któż od nich nas opędzi?


Wtedy na rowerze pędzi
Z torbą listonosz czyścowy.
Zwinny, do usług gotowy,
Rozwozi listy, gazety,
Telegramy i pakiety.


Listonosz.

To dla pana Słowackiego.
To jest co naj, najnowszego
I naj, naj, najpiękniejszego.


Słowacki.

Jeszcze jedno! O mój Boże,
Daj że mi to znieść w pokorze.
Wyzwolenie?!
Czyje?