Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T2.pdf/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Urzędnicy wzbraniali się używać języka polskiego nawet tam, gdzie prawo wyraźnie go dozwalało. I tak naczelny prezes nie chciał do pułkownika Andrzeja Niegolewskiego napisać w polskim języku wezwania na sejm prowincyonalny, skutkiem czego wydał tenże krótko przed śmiercią swoją w Lipsku 1857 r. broszurę p. t. „Wola królewska i jej wykonywanie w W. Księstwie Poznańskiem przez najwyższego urzędnika”.
W sprawie dyscyplinarnej przeciwko radcy Niederstetterowi wezwano Kazimierza Niegolewskiego z Włościejewek na termin do rejencyi pismem niemieckiem, do którego dołączony był niepodpisany przez władzę przekład polski. Niegolewski przyjąć pisma nie chciał. Wtedy rejencya, z swej strony podpisać nie chcąc polskiego tekstu, poleciła komisarzowi obwodowemu Knopfowi, aby dostawił Niegolewskiego na termin do Poznania. Knopf, stosownie do polecenia radcy rejencyjnego Reicherta, przybył do Włościejewek powozem w towarzystwie żandarma i gwałtem zabrał Niegolewskiego.[1]
W terminie abluicyjnym z r. 1859 w Niegolewie wyznaczony do tej czynności komisarz, asesor rejencyjny Flies, spisał niemiecki protokuł z odbytej czynności i nie pytając się wcale o przyzwolenie Zygmunta Niegolewskiego ani o jego stopień znajomości języka niemieckiego, dołączył samowolnie do protokułu zwykłą formułkę, że interesent zrzeka się polskiego protokułu. Niegolewski oświadczył, że się bynajmniej nie zrzeka polskiego protokułu, i odmówił podpisu pod niemiecki protokuł. Sprawę wytoczono przed komisyą generalną a potem przed ministra spraw wewnętrznych. Pierwsza przyznała słuszność komisarzowi, drugi ominął trudności, odsyłając rzecz całą do zwykłej instancyi rekursowej w sprawach abluicyjnych.[2]

Także Józefowi Mielęckiemu z Nieszawy oświadczył radca ziemiański powiatu obornickiego z nakazu prezesa rejencyi Mirbacha, że obowiązkiem jego jest przyjmować

  1. Ib. II, 201.
  2. Ib. VI, 117