Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T1.pdf/256

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Arcybiskup udał się do komendanta twierdzy, następnie do radcy Strödla, który zastępował naczelnego prezesa, wreszcie do prezesa policyi Minutolego z przedstawieniem, że przy wzburzeniu umysłów łatwo przyjść może do starcia, jeśli władze królewskie zezwolą na zniewagę wiary katolickiej. Krok arcybiskupa nie odniósł skutku.
Gdy tedy Czerski dnia 28 lipca 1845 r. pokazał się na ulicy, kobiety, które go poznały, zaczęły rzucać na niego kamieniami. Czerski ledwo umknął cały. W ten na Wodnej ulicy jakiś szewc wystrzelił na wiatr z pistoletu, czem spowodował zbiegowisko. Policya rzuciła się na lud i aresztowała kilka osób. Te usiłowano odbić i rozpoczęła się bójka z policyantami. Wnet napełniły się boczne ulice i rynek tłumami ludu, chłopcy zaczęły przed odwachem gwizdać na żołnierzy i wołać: „Precz z Czerskim!” Dopiero oddział huzarów i dwie kompanie piechoty rozpędziły zbiegowisko. Tymczasem Czerski potajemnie dostał się do mieszkania superintendenta Fischera i u niego przenocował.
Nazajutrz o godzinie 7 rano mnóstwo luteranów zebrało się w kościele św. Krzyża. Czerski wygłosił kazanie, a potem rozdzielił komunią pomiędzy 86 dawniejszych, a 70 nowych wyznawców.
W tym czasie z Katedry wyszła kilkunastotysięczna procesya z arcybiskupem Przyłuskim na czele; pomiędzy chorągwiami cechów i bractw niesiono szczątki Mieczysława I i Bolesława Chrobrego. Z Chwaliszewa, przeszedłszy przez most, szła procesya przez Garbary i Wodną ulicę ku Farze. Był to wspaniały objaw wierności dla Kościoła.
Po skończonym u św. Krzyża nabożeństwie Czerski udał się do gmachu pocztowego pod ochroną bagnetów i wyjechał do Piły.
Długo jeszcze po jego wyjeździe roiły się ulice ludem. Przed kościołem św. Krzyża pikieta aresztowała kilku ludzi. Na żołnierzy, którzy ich prowadzili, uderzył lud na ulicy Wodnej. Wnet przybiegły posiłki z odwachu i rozpoczęła się bitwa na bagnety i kamienie. Kilka osób zraniono, wiele potłuczono. O 2-giwej z południa wojsko oczyściło rynek, dopiero jednak pod wieczór miasto zwróciło do zwykłej ciszy. Z aresztowanych policya ochłostała ubogich rózgami, innych bez kary puściła na wolność.