Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T1.pdf/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i ulgę nieszczęśliwym, staje się członkiem Dyrekcyi Tow. Pomocy Naukowej, zasłużonym wiceprezesem Tow. Przyjaciół Nauk, prezesem Wydziału historyczno-literackiego, jako pierwszy porusza myśl konieczności oczyszczenia języka z naleciałości i tworzy komisyą językową, której staje się prezesem, wreszcie zostaje i radnym miejskim, a po ustąpieniu zasłużonego mec. Trąmpczyńskiego, prezesem Koła Radzieckiego w radzie miejskiej. Tu od razu pełnem godności i taktu występowaniem oraz energią, gdy chodziło o krzywdy nasze, zyskał sobie nietylko stałe ucho Rady, ale i uznanie i szacunek przeciwników niemieckich. Gdy powstał „Związek Narodowy”, mający na celu zwalczanie dzielenia się na partye, zostaje członkiem jego Zarządu i wraz z Walerym Łebińskim, Dr. T. Dembińskim, Jarogniewem Drwęskim, Konstantym Kościńskim, Lucyanem Ostenem, Tadeuszem Chrzanowskim i Dr. Adamem Karwowskim przez 3½ roku wydaje „Przegląd Wielkopolski”.
Niestety właśnie działalność polityczna dużo przyniosła przykrych chwil prof. Karwowskiemu. Charakter nawskroś prawy i rycerski nie umiał praktycznie ukrywać swego zdania wobec przeciwnej większości, nie umiał milczeć, gdy chodziło o znaczenie tego, co uznawał za słuszne, skarcenie czynu niedobrego, a podniesienie zasługi niedosyć uznanej. Nigdy się nie starał o kandydatury poselskie, gdy mu je jednak, czy to w okręgach straconych, czy pewnych ofiarowano, nie usuwał się od nich i gorliwie jeździł po wiecach, gorąco nawołując do pracy narodowej, zyskując sobie poklask i jednogłośne uznanie, (np. powiecie wrzesińskim). Doznał niejednego zawodu w życiu, ale niczem się nie zrażał, a urazy szybko zapominał. Ale też serce zmarłego było jednem z tych rzadkich, które kochają, myślą, świecą i prowadzą. Dowodem zaś ogólnego szacunku, jakim się cieszył w chwili zgonu, był olbrzymi udział w pogrzebie tak ze strony duchowieństwa, jak obywateli miejskich i wiejskich, którzy z całego Księstwa się zjechali, by Mu ostatnią oddać przysługę. Odszedł od nas, jasną za sobą pozostawiając smugę.
Jeśli śp. prof. Karwowski w życiu społecznem był wzorem obywatela-polaka, to w życiu rodzinnem był najlepszym mężem i ojcem. Uwielbiany przez małżonkę, przez syna, synową i wnuków, sam był dla nich pełnym poświęcenia i miłości, był nietylko ojcem, ale najczulszym bratem, powiernikiem i przyjacielem jedynaka, dla którego gotów był wszystko poświęcić. Po stracie zaś umiłowanej małżonki, którą po 9-letniej nieuleczalnej chorobie, znoszonej z anielską cierpliwością, 18 stycznia 1917 r. Bóg zwolnił z długoletnich cierpień, nie mógł straty tej przeboleć. Przygnębiony i złamany, jedynie w tem gorliwszej pracy szukał zapomnienia. I dziwną twardością losu mąż ten, co tyle wycierpiał na wygnaniu, co tak ukochał ziemię ojczystą, musiał dokonać życia wśród obcych, w Berlinie, po ciężkiej operacyi języka, która mu nawet pożegnać się ze swymi nie pozwoliła.