Strona:Stanisław Karwowski - Historya Wielkiego Księstwa Poznańskiego T1.pdf/217

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

językami mówił i pisał dokładnie i ozdobnie, kilka innych nowszych znał tak, iż z łatwością czytał wydane w nich dzieła, ale co nader rzadką jest rzeczą u ludzi tego stanowiska, po łacinie umiał jak filolog z rzemiosła. Nie tylko znani gruntownie byli mu klasyczni pisarze i poeci rzymscy, z których w późniejszym nawet wieku całe ustępy przytaczał na pamięć, lecz pisał po łacinie tak biegle, z taką obfitością właściwych wyrażeń i znajomością frazeologii cyceroniańskiej, że byłby mógł pod tym względem niejednego profesora niemieckiego zawstydzić. Miał prócz tego mnóstwo wiadomości z matematyki, mechaniki, nauk przyrodniczych, szczególnie z botaniki, polem jednakże, na którem mało kto mógł mu u nas sprostać, była historya i bibliografia polska.” „W pożyciu towarzyskiem nie zdarzyło mi się spotkać człowieka przyjemniejszego i bardziej uprzejmego wzięciem i rozmową, którą w chwilach dobrego humoru rzadkim dowcipem, uderzającemi spostrzeżeniami o ludziach i rzeczach i trafnemi wyrażeniami urozmaicał. Głębokie mając poczucie wyższości swej osobistej, a bardziej jeszcze wyższości rodowej, był wprawdzie wyszukanej grzeczności dla wszystkich, nieraz wesołej poufałości, szczególnie dla niższych, słał się do stopek każdego, ale ta poufałość była niestała, a grzeczność często umyślna celem naznaczenia granicy, której lekkie przekroczenie i stawienie się na równi wywoływało zmianę wyrazu twarzy, a czasem cierpkie słowa i pojawy niezwykłej drażliwości nerwowej, której mu natura nie poskąpiła.”[1]

Panem polskim w całem znaczeniu tego wyrazu był Edward hr. Raczyński. Wielką była jego duma rodowa, mało był przystępny, prawie z nikim w bliższych nie żył stosunkach i dla tych, co od niego byli zależni lub których za niższych uważał, był nieraz niemiłym i szorstkim, co było wynikiem nerwowego ustroju, ale sam żyjąc do zbytku skromnie (nosił zwykle surdut brunatny, polskim krojem robiony, i białą chustkę na szyi) uważał za swą powinność pracować dla narodu i na jego korzyść wielki swój majątek obracać.[2] On to i brat jego Atanazy wielką mieli zasługę, osuszając jako dziedzice Szamocina i Wyrzyska znaczne przestrzenie nadnoteckich łęgów.

  1. Motty. I, 24 i n. Koźmian Jan, Pisma III. 269.
  2. Motty. II, 5 i n.