Strona:Stanisław Grochowiak - Wiersze wybrane.djvu/247

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A o czym gwarzyć przy rodzinnym stole?
Wuj odpiął skrzydła, że były mu zbędne.
Stryj jeszcze wierzy, a wierzy korzystnie,
Bo wiara stryja przenosi go w góry.

Głód? Gdzieś tam dalej. A zresztą w gazetach
O rozmnożeniu cudownym planktonu
Pisali dzisiaj. O śmierci? W peticie.
Petit jest czcionką wyłącznie dla młodych.


„Lecz ten się wyrwał!” Też będzie wyrwany;
Otóż już wokół rozczyniamy glebę,
Ubrani w szpadle, fartuszki i w słońce,
Skłonni się chwytać, każdy za co może:

Babka za dziadka, a wnuczek za babkę,
Kruczek za wnuczka, zaś Mruczek za Kruczka;
Wiatr za epokę i nozdrza za wiatrem,
I łby do ziemi — i do piasku głowy.


My nie po trupach. My po przemyśleniu
Idziemy w niebo po szczeblach drabiny:
Są z nas Jakuby nie z Ducha, nie z Ojca,
A z przysposobień Ochotniczej Straży.