Strona:Stanisław Czycz - Ajol.djvu/215

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Co?
W ogóle nie lubię deszczu, a jak jeszcze szczypie skurwysyn po uszach
to jest może ten( (°(° ° °( ( (° ° ° ° ° °
To już było chyba bliżej, — cholera... widzisz mnie?
Nie widzę, nic nie... oczy mam... nie mam... wypalone, o, oczy...
Był już na to czas, nie uważasz? i tak dotrwaliśmy z oczami dość długo... — Ale poczekaj no, pomacaj się po tych oczach.
Nie ma, nie ma, — powieki mi... spuchły... i rozłożyły się w jakieś... w jakieś grube pofałdowane... wachlarze...
To szkoda że cię nie widzę
wachlarze z dziurą w środku...
To szkoda że... to teraz się pomacaj po uszach, ośle, szkoda żeś tych oczu nie szukał na dupie, — no, są?
Mam! Mam! Całe! Są!
Tyle tylko że gówno widzimy. — — Ty, dalej nic nie wadzisz?
Nic, nic... — to... to jest... tak! widzę! zaczynam... widzę! tak! ° ° ° ° °
Wprawdzie już chyba nie na długo. Ale korzystajmy. Kto zrobił ostatni ruch?
Widzę! Widzę!
Ale radość, co? — Powinni sobie wmawiać utraty i tak zaraz odzyskiwać; ostatni nędzarz nagle w królewskiej świetności, mroczny tragik — w śmiechu od ucha do ucha. Chyba żeby kto nie miał już co tracić, lub miał to w dupie.
Widzę! Widzę!
Ale radość, co? Lecz bardziej niż z odzyskania powinieneś sdę teraz cieszyć żeś już stracił; że już masz coś takiego poza sobą, że przeszedłeś i już będziesz się mógł z tym spotkać jak ze starym znajomym, wejść w to.jak w swój dom — wita(j(c(i(e( ( znane ściany i kąty. — Masz przy sobie jakieś pieniądze?
Pieniądze?
Szachy to jedyne w co potrafię grać nie o forsę. Ale się w szachy po omacku grać nie da. Mam tu karty
przecież widzimy.