Strona:Stanisław Ciesielczuk - Wieś pod księżycem.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

KALINY


Z uciszonego sadu cienistej gęstwiny,
Za płot przechylające swych jagód nawiesie,
Rozśmiały się do słońca dwie obok kaliny,
Co wszystko wkoło widzą, nie wiedząc, jak zwie się.

I chłoną świat, i ciepłem dnia sycą się chciwie,
I czerwienią się mienią w promiennej kurzawie,
I patrzą w zapłonieniu, zachwycie, zadziwie,
Jakby świat po raz pierwszy zoczyły na jawie.