Strona:Stanisław Ciesielczuk - Pies kosmosu.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jakie dziwne masz oczy — jakie biedne oczy!
Konwaljo, w kał kleisty obcasem wdeptana!

Ach, wszyscy się błąkamy w ogromnym wszechświecie —
W każdym z nas mrok się krzewi, w każdym zbrodnia drzemie,
W każdym jest anioł czysty, co chce w boskość wzlecieć,
I szatan z wysokości strącony na ziemię.