Strona:Stanisław Brzozowski - Współczesna powieść polska.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

do życia, to bynajmniej nie z tej strony Rubikonu. Altruizm, miłosierdzie znienawidził on właśnie za to, że są sentymentalną ochroną i usprawiedliwieniem sytości, tabliczką z napisem o przynależności do takiego lub innego stowarzyszenia przeciwżebraczego, zapewniającą spokojne i zdrowe trawienie w patryarchalnym zakątku domowym panom »z ciastkami na guziku«. Nie to jednak jest w altruistycznej obłudzie najniebezpieczniejsze. »Altruizm« stał się w pewnych kołach warszawskiej inteligencyi pewną postacią laickiego kapłaństwa, posiadającego własną swą obrzędowość i hierarchię, a nadewszystko prawdziwie zakrystyalne zamiłowanie drobnych intryżek, iście kleszą mierność i rzezańczą bezpłodność.
Rozkochane w samych sobie Narcyzy społecznego bólu stały się asbolutnie niezdolne do czegokolwiek prócz przeglądania się w sadzawkach, przez łzy ciurkiem cieknące utworzonych.
Wszystko co chciało znaleźć dostęp do tych sfer warszawskiej umysłowości wylegitymować się musiało z kwarantanny cierpienia. W obra-