Strona:Stanisław Bełza - Za Apeninami.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nianych nogach, na gruncie przesiąkłym krwią.
Termy Dyoklecjana zachowane są wcale dobrze.
Mury miejscami dźwigają się tak wysoko, a może i wyżej niż w Colosseum, posadzka miejscami zachowana tak dobrze jak nigdzie. Ułożona z kamyczków drobnych, świadczy ona wymownie o tem, że Rzymianin nietylko dbał o wygody i przyjemności cielesne, ale że oko jego lubiło, co więcej, rozkoszować się doborem barw i harmonją kształtów. — Ale to są rzeczy dawno znane, upodobanie to Rzymian przebija we wszystkiem, co stworzyła ich cywilizacja, zarówno w drobnych figurkach ozdabiających biurka lub kominy, jak w kolosalnych statuach, potężnych swoją nagością i mową wdzięków i muskułów.
Kiedym zwiedzał Termy Dyoklecyana, prócz mnie i mojej żony, w olbrzymim tym budynku, niebyło nikogo wię-