Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

przed północą pogoda zajaśniała i na czyste niebo, zasiane gwiazdami, wypłynął w pełni cały księżyc.
Północ. Zegary Krakowa uderzyły 12. Więc chwila naznaczona nadeszła; po 7 dniach, 7 nocach i 7 godzinach. Zrywa się siedzący klecha, chwyta łopatę i zaczyna odkopywać mogiłę. Za pierwszym dotknięciem wilgotanej rosą ziemi, puhacz smutno zakwilił Dreszcz wiernego klechę przejął; ale pomny na przysięgę, nie żałuje pracy.
Tak odkopywał ziemię przez całą noc; zorza zajaśniała, a potem słońce pogodnie zeszło, gdy dostał się do samej trumny. Zaledwie pierwsze promienie słońca padły w mogiłę i ogrzały zimne jej ściany, wieko trumny spadło, a klecha z radością ujrzał postać młodą, czerstwą i pełną życia swojego mistrza, jak przecierał oczy, niby ze snu smacznego, spojrzał w niego z uśmiechem i uścisnął krzepką ręką dłoń wiernego ucznia. Rzeżwo wyskoczył z mogiły, przeciągnął się na słonku a rzuciwszy się w objęcia klechy z radości zapłakał.
Wróciwszy do domu, zaczął odtąd hulaszcze życie, na Ochocie — pierwszy w tany, w kłótni przy puharze pierwszy do swady i szabli; a tak krzyżową znał sztukę, że wielu wprzód szlachty i mieszczań krakowskich okrzesał, zanim jedną kresę przez czuprynę otrzymał.
W gospodzie na Ochocie poznał ładną pannę, zaczął więc do niej smalić cholewki. Panna rada była zalotom, bo urodny i młody był szlachcic Ale drożąc się nieco, pokazała we flaszce chowanego robaka i ten warunek położyła, że wtedy odda mu swą rękę, jak zgadnie co to za robak.
Twardowski, w ciemię nie bity, przebrał się za dziada w łachmany, wypatrzył tajemnicę i przyszedł potem do swej bohdanki. Ta pyta go zaraz, ukazując zdala flaszkę.
— Co to za zwierzę? Robak czy wąż?
Twardowski odrzekł na to:
— To jest pszczółka, mościwa panno.