Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Wiedza tajemna.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

z korzeniami i tak silnie uderza Twardowskiego po obu nogach, że jedną mu zgruchotał. Musiał zanieść wprawdzie czarodzieja do domu, ale Twardowski leżał długo w łóżku, zanim pozrastały się kości. Od owej pory pozostał kulawy i odtąd zwano go powszechnie: pan Twardowski, kuternoga.
Leżąc czas długi w tej niemocy, trafił na jedną księgę osobliwą. Na pierwszej karcie była wypisana przestroga, że chociaż wiele niesłychanych wiadomości zawiera, ten, kto ją będzie czytał, za odczytaną każdą kartę straci rok życia, a przy ostatniej karcie musi bez zwłoki skonać. Ta groźba nie odstraszyła Twardowskiego, tym chciwiej ją czytał, a na przedostatniej stronicy wyczytał, jak człowiek może się odmłodzić. Zaśmiał się z radości, bo mu już i lata ciążyły i noga krzywa dokuczała. Oddawna miał na usługach wiernego klechę, który go bardzo starannie i w tej chorobie opatrywał. Wypróbowawszy jego wierność starannie, odkrył mu tajemnicę i przepisał sposoby jak ma sobie postąpić, ażeby czarownik odżył z całą siłą i rzeżwością młodzieńczą. Dla większej pewności odebrał od niego straszną przysięgę, że wykona wszystko, jak mu przykaże.
Przed zachodem słońca chodził Twardowski z wiernym klechą po Krzemionkach. Smutnie patrzył na ślicznie zachodzące słońce, które jakby w kąpieli przeglądało się w kryształach Wisły. Pomimo całej ufności, jaką miał w słudze, lękał się jednakże, czy dotrzyma na pewno słowa, czy spełni przepis, jak należy.
O północy klecha porąbał go na mak, nasmarował każdą cząstkę maścią ze słoju przygotowanego, włożył zwłoki Twardowskiego do małej trumienki, poszedł na pobliski cmentarz, wykopał dół i zasypał pana w mogile. Od tej chwili siedział przy niej na krok nie odstępując, przez 7 dni, nocy i 7 godzin. Noc ostatnia straszną była: z wieczora okropna dęła wichura; daleki grzmot huczał głucho ;błyskawice rozświecały ciemne chmury. Dopiero