Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Upiorny dom.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przez dr. Schrenk-Notzinga z polskiem medjum Stanisławą Popielską. Niejednokrotnie podczas seansów materjalizowały się podobne upiorne ręce, usiłujące dusić uczestników... Były to jednak tylko słabe próby... Również słyszałem i czytałem wiele o t. zw. wypadkach nawiedzeń czyli „domach”, w których straszyło. I tam na mieszkańców niewidoczne dłonie ciskały kamienie i ciężkie przedmioty, i tam rozlegały się brzęki łańcuchów, lub głosy straszliwe. Czasem nawet można było ustalić logiczną przyczynę tych zjawisk.
— Można było?
— W tym względzie pozwolę sobie przytoczyć bardzo ciekawą opowieść amerykańskiego lekarza dr. H. A. Kinmana. Pisze on — tu Turło rozwarł jedną z wielkich ksiąg, leżących na stole — co następuje: „Mój wuj John W. Kinman, mój ojciec Jakób i pewien młodzieniec nazwiskiem Adams studjowali wspólnie medycynę i byli zażyłemi przyjaciółmi. Dnia pewnego stanął pomiędzy niemi układ: jeśli jeden z nich umrze — inni mają prawo zabrać jego szkielet do celów naukowych, z tym jednak warunkiem, by szkielet znajdował się stale w ręku przyjaciół, a gdyby ten warunek niemógł być dopełniony, to szkielet miano z powrotem włożyć do trumny. Adams śmiejąc się dodał, iż żąda kategorycznie dotrzymania warunków, w przeciwnym razie będzie straszył...

— W jakiś czas później Adams umiera pierwszy. Mój wuj — dalej mówi dr. Kinman — jako starszy brat, zawładnął szkieletem i przechowywał go u siebie aż do śmierci. Później szkielet znalazł się u mego ojca,

80