Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Upiorny dom.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

właściwie ja wam mogę poradzić? Ani na sekundę, nie wątpię w prawdziwość twoich słów.. Również nie wątpię, że nie uległeś przywidzeniom... Niema podstawy sądzić, że który z domowników umyślnie figle urządza.
— Wykluczone! Ładne figle! Przysięgam ci, iż żaden człowiek nie potrafiłby zainscenizować takich objawów...
— Tembardziej... Jakaż więc będzie moja pomoc? Zwróć się raczej do metapsychików, badaczy objawów niezwykłych...
Fred jął protestować gwałtownie.
— Nie... nie... — zawołał. Ty jeden dodasz nam ducha, wytłomaczysz, co to wszystko oznacza! Nie pragnę wtajemniczać obcych i wywoływać dokoła naszej rodziny niezdrowej sensacji... Zresztą... Stryj Karol niby to jest okultystą, a uciekł pierwszy... Nie odmawiaj... Przyjedź do nas...
A gdy detektyw nieokreślenie potrząsnął głową, dalej nalegał.
— Potraktuj to, jako odwiedziny u nas, jako krótki wypoczynek na wsi... Dawno zamierzałem cię zaprosić i nie gniewaj się, że tak późno przychodzi zaproszenie... Błagam, przyjedź!... Toć my wszyscy tam, dostaliśmy już niemal pomieszania zmysłów, ja sam czasem poczytuję siebie za warjata... Przysięgłem siostrze, że cię namówię, siłą przywiozę...

Den tylko pozornie się wzdragał. I jego nęciła znajomość z groźnym przybyszem z zaświatów. Walka z duchem, usiłującym dusić, usiłującym mordować — to stać się mogło wcale ciekawe! Lecz tyle miał obecnie

16