Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Sekta djabła.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

formalność i że z tych weksli nie zrobię użytku! Zdziwi się bardzo, gdy za nie trzeba będzie płacić...
— Taka bogata?
— Bardzo! Każdy z lichwiarzy z chęcią weźmie jej weksle i zajmiesz się jutro tą sprawą. Postarasz się, żebyśmy stracili jaknajmniej za puszczenie ich w obieg. Wystawisz terminy miesięczne. Za miesiąc i tak wyjedziemy z Warszawy.
Kobieta aż klasnęła w dłonie.
— Więc, nareszcie, zbliża się upragniona chwila. Powrócimy do Szkocji. Tam nabędziesz tę małą posiadłość, która się nazywa „Wrota piekła” i przeprowadzisz swoje upragnone doświadczenia. Nie wątpię, że zdobędziemy upragnione skarby...
Spojrzał na nią w zamyśleniu.
— Musimy je zdobyć! — rzekł. — Wyrwę „Wrotom piekła” ich tajemnicę. Potrzeba na to paręset tysięcy. Kilka „wkładek” naiwnych kobiet dało mi sporo, przyjęcia chorych i wróżby również opłaciły się sowicie. Dzięki Rostafińskiej, ostatecznie, zakończę karjerę w Warszawie.
Sara jeszcze nie pojmowała jednej sprawy.
— W takim razie — rzuciła zapytanie — czemu chcesz, aby ta mała przyjęła udział w „ceremonji” Bafometa? Jest zbyteczna...
W gabinecie znów rozległ się krótki, ostry śmiech Wryńskiego.

— Nie pojmujesz — odparł — że z tych weksli łatwo może się zrobić skandal? Że smarkata ma przyjaciół, którzy prędzej, czy później jej oczy otworzą? Że o mnie i tak poczynają krążyć najprzeróżniejsze wersje. A tu trzeba uniknąć rozgłosu. Jeśli, wciągniemy małą w ceremonję

73