Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Rycerze mroku.djvu/31

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

silnie pod ramię słaniającego się na nogach Welskiego, wsadził do samochodu, rzucając kierowcy nazwę ulicy, na której zamieszkiwał.

IV
U BALASA

Zacny pan Wawrzon Balas zajmował niewielkie mieszkanko przy ulicy Bednarskiej, na facjatce, blizko nieba a daleko od „gliny” czyli policjanta, jak zwykł był się wyrażać. Mieszkanko zaciszne i bez sąsiadów, jakby umyślnie zostało wybrane — aby ucho obce nie wyśledziło zbędnych rozmów — bo to czasem przy wódce języki się rozwiązują — lub świadek niepowołany nie dziwował się różnym tajemnym zebraniom, które nieraz tam miały miejsce.
Apartament ten urządzony bogato, choć bez smaku, składał się właściwie z jednego pokoju i kuchni; pełno w nim było wszelakich sprzętów kosztownych, dywanów i sreber — z których posiadania gospodarzowi, w razie czego, z trudem udałoby się wytłomaczyć.
Kiedy Balas wprowadził w swe progi, słaniającego się wciąż jeszcze gościa, po mieszkaniu krzątała się tęga, dość przystojna blondyna, niewiasta może lat trzydziestu, zaprzątnięta obecnie ustawianiem talerzy na stole.
Spojrzała z podziwieniem na przybyłych.

— Lucka — zawołał od proga — dawaj na

25