Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Rycerze mroku.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

straciły na mocy, ucichły i rychło sama sprawa poszła w niepamięć.
Dla Welskiego wszystko złe się skończyło! Powrócił w ramy uczciwego społeczeństwa, kocha, jest kochany, jest szczęśliwy... Nawet Balas i ten...
Nagle, jakieś niepokojące wspomnienie targnęło nim... Zmarszczył czoło, starał się odgonić natrętną myśl, która uporczywie powracała, wreszcie szepnął:
— A Mańka? Co z nią się stanie?

XXII
ZAKOŃCZENIE

Pan Wawrzon ma teraz knajpę na Czerniakowskiej, wcale zacną knajpę, z wielkim zielonym szyldem a na nim wymalowanym jaskrawo srogim ptakiem. Pod spodem napis głosi — „Pod czerwonym kogutem — pierwszoklaśna restauracja — grandzie — wstęp wzbroniony”. Napis ten układał, za „dwa kielonki”, jakiś znany w Warszawie literat.
Balas ze swemi kamratami wcale sie nie kuma, do swego „zakładu” rzadko wpuszcza, a pod żadnym pozorem, im nie kredytuje — co wzbudza mocne pomruki niezadowolenia.

Obok niego, za bufetem, zasiadła pani Lucka, coraz otylsza i coraz stateczniejsza. Żyją przykładnie... choć na wiosnę i jesienią, dochodzi między niemi do zajść gwałtownych — bo ze starych

223