Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Półświatek.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

przykry sposób zostało zdobyte... O, wówczas staniesz mi się z powrotem najukochańszą matką, będę cię broniła, gotowa będę nawet o ciebie pokłócić się z Fredem... Lecz teraz? Nie miej o to żalu... I zrozum... Nie możemy się widywać...
— Jak chcesz!... — cicho odrzekła Helmanowa, tłumiąc mimowolny grymas irońji, jaki zarysował się na twarzy. — Jak chcesz...
— Nie wolno mi postąpić inaczej...
Właścicielka „Helwiry“ dziwnie zerknęła na córkę. W jej głowie zarysował się już jasny plan dalszego działania.
— A jednak spotkamy się niezadługo! — mruknęła. — Prędzej, niż myślisz... Nie wiem tylko czy będziesz z tego zadowolona...
Tych słów jednak nie dosłyszała Hanka.