Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Niebezpieczna kochanka.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Niektóre szczegóły znam z twych listów! — zauważył, zapalając dość lichego papierosa. Oczywiście musiałaś pisywać oględnie, bo cenzura więzienna jest bardzo surowa. Wielu więc rzeczy domyślam się raczej, niż jej znam istotnie... Rychło wyszłaś za mąż za Orzelskiego?...
— Tak, zakochał się we mnie od pierwszego wejrzenia... Udawać rosyjską arystokratkę było mi bardzo łatwo, papiery miałam w porządku... Prędko odbył się nasz ślub, o czem ci doniosłam, tłomacząc mię dzy wierszami czemu tak czynię... Pragnęłam posiąść miljonowy majątek, a jego pozbyć się jaknajszybciej. Lecz później wyrosły przeszkody, o których nie wiedziałam przed ślubem...
— I o tem wiem!
— Orzelski zarządzał właściwie tylko olbrzymią fortuną, bo do nieboszczki żony należał ten majątek. Pozostała po niej, córka Zosia, a żona, kiedy umierała, znając hulaszcze usposobienie męża, dziecku zapisała wszystko. Mogliśmy więc prowadzić bardzo wystawny tryb życia, nie odmawiać sobie żadnych luksusów, lecz o tem, abym mogła wejść w posiadanie sum znaczniejszych, mowy nie było. Teraz, pojmujesz, czemuś otrzymywał odemnie jeno niewielkie przesyki pieniężne.
— Ach! — uderzył się ręką w czoło. — A ja cię posądzałem...
— Niesłusznieś mnie posądzał! Tem więcej, że gdy w kilka lat po ślubie, Orzelski na dobre został sparaliżowany, nastąpił w nim jakiś dziwny przełom. Począł skąpić, twierdząc, że nie może naruszać kapitału córki, wzbraniał się kategorycznie wydać na

73