Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Niebezpieczna kochanka.djvu/230

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




ROZDZIA XVII.
Coś poczyna się rwać.

Kiedy Orzelska niezwykle wzburzona powróciła do domu, oczekiwała ją tam niespodzianka.
— Hrabianka wyszła! — oświadczyła służąca na jej zapytanie, gdzie znajduje się Zosieńka — Powiedziała, że za parę godzin dopiero powróci!
— A nie wspominała, dokąd się udaje? — niespokojne zapytanie wybiegło z ust Tamary.
— Nie, pani hrabino! — odparła, potrząsnąwszy głową subretka.
Jakieś nie określone przeczucie niebezpieczeństwa ścisnęło serce Orzelskiej. Gdzie pójść mogła Zosieńka, nie uprzedziwszy jej przedtem, skoro w Warszawie nie miała znajomych? Czyżby ten stary?....
Szybko wbiegła do gabinetu męża i rzuciła na chorego badawcze spojrzenie. Ale paralityk drzemał spokojnie w fotelu i nic nie świadczyło, byp przedtem ocknął się ze swej apatji. Widocznie działały jeszcze proszki Boba, albo też spał, wyczarpany, po przeżytych w nocy emacjach.

228