Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Istotnie, po chwili wszedł kornet z olbrzymim bukietem w ręku i po uprzejmem przywitaniu się z paniami, doręczywszy kwiaty Wisnowskiej, oświadczył, zwracając się w stronę panny Kruziewicz
— Wie pani, jakie mnie spotkało wielkie szczęście! Panna Marja zgodziła się zostać moją żoną!
— Słyszałam o tym doniosłym fakcie! — uśmiechnęła się panna Julja.
— Wczoraj z radości mało nie oszalałem! Cały pułk napoiłem, choć nikt nie wiedział o co chodzi, bo musimy nasze zaręczyny jakiś czas trzymać w tajemnicy ze względu na moją rodzinę. Z panią tak swobodnie rozmawiam, bo wiem, że moja narzeczona niema przed nią sekretów! Ale pozatem nikomu ani słowa! Sam o dyskrecję proszę!
— Rozumiem najzupełniej! — potwierdziła myśląc, iż choć to jest szczęście w nieszczęściu, że Bartenjew nie może rozgłaszać wiadomości.
— Stawiłem się tedy, aby zaproponować przejażdżkę po Łazienkach. Wiem, że panna Marja lubi spacery i chciałem jej zrobić przyjemność! Ale — dodał nagle, spojrzawszy na dłoń artystki — co się stało z pierścionkiem?
— Zły omen, panie Aleksandrze — odparła spokojnie — upadł mi wczoraj na podłogę i pękł! Snać losy nie chcą naszej miłości!