Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Boże! — wymówiła śród łez, nie mając już nawet siły nadal się tłomaczyć ani przekonywać zazdrośnika.
— A teraz sobie zapamiętaj — rzekł kierując się do wyjścia — to, co ci powiem! Po raz ostatni, bo więcej na oczy mnie nie zobaczysz! Więc sobie zapamiętaj! Zadusić, nie zaduszę, boś niewarta nawet... żeby przyzwoity człowiek podniósł na ciebie rękę!
Wyszedł trzaskając drzwiami.

W CERKWI

— Bartenjew więc uważa mnie za swą narzeczoną... a Myszuga nie chciał słuchać żadnych tłomaczeń i po straszliwej scenie, odszedł, obrzuciwszy stekiem wyrzutów i słów obelżywych... kończyła smutne sprawozdanie Wisnowska, gdy nazajutrz, wskutek rozpaczliwego listu, odwiedziła ją przyjaciółka. — Doprawdy, tak zgnębiona jestem, iż myśli zebrać nie mogę...
— Uspokój się kochana Maniu, nie przejmuj się tem tak okropnie. Myszuga ochłonie, dobrze wszystko rozważy i powróci, aby cię przeprosić za swe postępowanie... Zrozumie, jak dalece działał niesprawiedliwie... pod wpływem uniesienia i gniewu...
— Nie wiem. Pisałam doń dwa listy. Pozostały bez odpowiedzi!