Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Zrzuć natychmiast tą ohydę! — wskazał na pierścionek — i połam w mojej obecności!
Wisnowska początkowo uczyniła ruch, jakby zamierzając bezzwłocznie wykonać pomienione żądanie. Zawahała się jednak i nie zdjęła obrączki.
— Wahasz się — naglił
— Nie... ale...
— Nie chcesz?
— Nie... ale zrozum, brak pierścionka rozzłości Bartenjewa...
— Rozzłości Bartenjewa! — krzyknął w nowym porywie niepohamowanego gniewu — Ach! tak! Znakomicie! Więc skoro sama nie chcesz tego uczynić, ja cię wyręczę!
Porwał aktorkę za rękę, że aż syknęła z bólu, i ściągnąwszy jej z palca gwałtownie obrączkę, cisnął z siłą o podłogę poczem jął póty deptać, póki nie pękła na kawałki.
— Niech się teraz cieszy oficerek! — zawołał, wskazując na swe dzieło zniszczenia.
— Cóżeś ty zrobił, Olku! — jęknęła, przerażona, przewidując nowe przykrości.
— Zrobiłem, co powinienem był zrobić! Dobrzem zrobił, bo poznałem twoje prawdziwe uczucia i widzę, jak rozpaczasz z powodu utraty drogocennej miłosnej pamiątki! — oświadczył z ironją.