Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

siedziała w mieszkaniu, polecając służącej oświadczać zakochanemu, iż jest nieobecną i nie wiadomo kiedy powróci. Wbrew obietnicy, Jelec nie nadsyłał adresu a artystkę ogarniało coraz większe zdenerwowanie. Nie wiedziała co to znaczy. Czy oficerowie wogóle postanowili nie mieszać się do jej sprawy, czy może Bartenjew przedstawił wszystko w fałszywem świetle. Podniecona niezwykle a z konieczności udając przed Myszugą humor znakomity, dręczyła się godzinami i w końcu przedłożywszy najgorszą pewność nad niepewność, postanowiła huzara przyjąć, gdy się pojawi i ostatecznie rozmówić.
Istotnie, nazajutrz po południu, ten nie omieszkał się zameldować. Był więcej niż zazwyczaj wyelegantowany i wyświeżony a twarz jego promieniała radością, co wlało nieco otuchy w serce aktorki.
— Zrobiła mi pani dużą przykrość — począł na wstępie — jednak nie mam żalu!
— Doprawdy, nie wiem! — udała, iż nie rozumie o co chodzi.
— Pocóż było wtajemniczać Jelca!
A gdy milczała, myśląc z niepokojem, że zapewne ostatni promień wybawienia znika, on mówił dalej.
— Nastraszyła go pani moim samobójstwem i rzeczywiście z początku porządnie mnie razem z Prudnikowem nudził i dowodził, że nie powi-