Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— O Bartenjewa? — powtórzył. — Rad do prawdy jestem, iż pani poruszyła ten temat. Dawno pragnąłem pomówić w tej sprawie, ale nie wiedziałem, jak zacząć... Otóż, może to co powiem jest niewłaściwem wtrącaniem się w życie prywatne... ale
— Ależ proszę! — zachęcała, zaciekawiona o co Jelcowi chodzi.
— Wiem, iż ciągle u pani przesiaduje... i jakby się wyrazić... jest do szaleństwa zakochany! Zmienił się w czasach ostatnich ogromnie, wszyscyśmy zwrócili na to uwagę... Chłopak młody, niedoświadczony, — jako starszy kolega... obawiam się o niego... Przypuszczam, że pani bardzo mało na nim zależy... On przecież pod względem kultury stoi o wiele niżej od tak sławnej artystki! Więc...
— Więc rotmistrz pragnie, aby przestał u mnie bywać? — a gdy oficer skinął głową, podchwyciła żywo: — Rotmistrzu, ja również tego pragnę! — i szybko powtórzyła mu swoje przejścia, kładąc nacisk na wczorajszą scenę. — Musi pan mi dopomóc! — rzekła, kończąc opowiadanie.
— Bardzo ciężka sprawa! — skrzywił się huzar. — Nic nie wiedziałem o zamiarach małżeńskich! Cóż — dodał po chwili — my ze swej strony uczynimy wszystko, co w naszej mocy... postaramy się wpłynąć na Bartenjewa. Ale czy