Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A ja twoich, Aleksandrze! — odparła aktorka
— To wy sobie mówicie „ty“? — spojrzał ze ździwieniem huzar, bowiem we francuskim języku używali dotychczas zwrotu „vous“.
— Taki jest zwyczaj w artystycznych sferach — tłomaczyła nieco zmieszana Wisnowska — iż koledzy mówią sobie po imieniu!
— Hm... mruknął kornet... dziwny zwyczaj!
— Ja w tem nic dziwnego nie widzę! — oświadczył Myszuga, którego drażniło natarczywe dopytywanie się oficera.
— Skoro tak — krzyknął Bartenjew — niech i ja wypiję za to „ty“! Ot, piję ze szczerego serca! — wychylił kielich do dna, poczem z całej siły cisnął go w róg pokoju, że szkło rozprysło się na drobne kawałki.
— Monsieur Alexandre! — cóż to znaczy? — zawołała artystka, której odłamek kielicha padł na suknię
— Nic! Tak po huzarsku! — powiedział Bartenjew i wykręciwszy się na pięcie szybko wyszedł z gabinetu.
Chwilę zapanowała pełna ździwienia cisza.
— Co tego dziś ugryzło? — pierwszy przerwał milczenie Myszuga.
— Mam wrażenie, że jest zazdrosny o ciebie! — odparła artystka — wtedy krzyknął na