Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

panią i najserdeczniej przepraszam! Ot, nerwy, nerwy! Zresztą zdawało mi się, że ordynans skaleczył klacz... a ja do niej bardzo przywiązany jestem...
— Nie mamy o czem mówić, panie Sasza!
Zajęto miejsca przy stole zastawionym, rzekłbyś do uczty wielkanocnej. Bartenjew, poczuwając się snać do roli gospodarza, uprzejmie podawał półmiski, napełniał kieliszki, sam pił i zachęcał do picia. Stawał się coraz czerwieńszy, ale weselszy i rozmowniejszy, zresztą pod wpływem wychylonych trunków wogóle w gabinecie zapanował nastrój wesoły, zacierając całkowicie początkowe nieprzyjemne wrażenie.
Gdy podano szampana, kornet był cięty nieco, ale nader miły i coraz to nowe wymyślał toasty. Pito tedy i za pomyślność sztuki wogóle a polskiej w szczególe i za artystki i za Lenę, bodaj nawet wypito zdrowie pana Jasieńczyka. Nagle Bartenjew poderwał się z miejsca i unosząc kielich, napełniony musującym trunkiem, zawołał:
— Wypijmy za spełnienie naszych marzeń!
— Chętnie podobny toast spełnię — oświadczył Myszuga — więc piję za spełnienie moich marzeń z tobą Maniu! — wyrzekł po polsku, dotychczas bowiem jedynie we francuskim toczyła się rozmowa