Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

które interesowały aktorkę, grał na fortepianie, lub śpiewał sentymentalne piosenki.
Ciągłe przesiadywanie korneta u artystki począło zwracać uwagę.
— Czego właściwie chce ten huzar od ciebie? zagadnęła córkę pewnego razu pani Kicińska.
— Właśnie, że nic nie chce, mamo, odparła z uśmiechem, zato go też i lubię! To mój prawdziwy przyjaciel! Ceni we mnie artystkę a nie kobietę! Nie zraził mnie nigdy niewłaściwem odezwaniem, lub dwuznaczną aluzją... Inaczej już dawnobym Bartenjewa przepędziła.
— Jednak uważam ze swej strony za rzecz wysoce niewłaściwą te ciągłe odwiedziny rosyjskiego oficera!
— Czy dlatego że jest rosjaninem i oficerem?... Zupełnie mylny pogląd, ja nie podzielam podobnego szowinizmu... tymbardziej, że on jest o wiele przyzwoitszym od innych...
Ostatnie, nieco goryczą zaprawione słowa, podyktowane zostały przez liczne przykrości i zawody życiowe. O ile karjera artystyczna rozwijała się świetnie, o tyle nie zadowalniała aktorki jej pozycja towarzyska. Iluż licznych wielbicieli, prawiących piękne komplementa o uznaniu dla sztuki, bardzo szybko zrzucało maskę, dając przejrzyście do zrozumienia, iż nie ciągnie ich w gruncie artystka, lecz wyłącznie jej sypialnia. Ileż rozczarowań doznała na tem tle i jak nau-