Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

o ile tego będzie sobie życzyła... na zawsze pozostawię w spokoju!
Zaległo milczenie. Aktorka jęła rozważać.
— A gdybym się zgodziła — rzekła, jakby zwalczając resztki wątpliwości — czy również może pan przysiąc na wszystko co mu jest najświętsze, iż zachowa się, jak dżentelmen wobec kobiety?
— Przysięgam! — poważnie powiedział kornet.
— Skoro tak, jutro o szóstej będę na Nowogrodzkiej!

PONIEDZIAŁEK...

Nazajutrz obudziła się Wisnowska w znakomitem usposobieniu.
Ubierała się tedy powoli, spokojna i zadowolona a przyjąwszy zrana parę zwykłych wizyt, zasiadła do obiadu wraz z Myszugą, w czasie jedzenia opowiadając anegdoty i sypiąc dowcipami. Od czasu do czasu rzucała jeno okiem w stronę śpiewaka.
— Ładnąbyś ty mi awanturę urządził, żebyś wiedział, dokąd popołudniu idę! Ale nie gniewaj się na mnie Olku! To dla naszego spokoju!
Po obiedzie, Myszuga, mając pilną sprawę, żegnał aktorkę. Prosiła go czule, aby koniecznie, koniecznie zaszedł wieczorem.