Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Bynajmniej! — nie pozwoliła huzarowi dokończyć zdania — lecz od czasu ostatniego naszego widzenia zaszły doniosłe wypadki...
— Jakie? — zagadnął niespokojnie
— Jenerał Palicyn oświadczył się o moją rękę!...
Bartenjew skurczył się, jak gdyby otrzymał silny cios. Jego gładko wygolona brzydka twarz zdradzała liczne miotające nim uczucia.
— Palicyn? — powtórzył — ten dziad? Sądzę, dała mu pani należytą odprawę?
— Czyż mogłam? Wszak to prezes dyrekcji teatrów, od niego zależy cała moja przyszłość!!
— Chce pani wyjść za niego za mąż? A nasze przysięgi?
— Nic jeszcze, nic nie postanowiłam! W każdym razie nie możemy się widywać. Jest o pana szalenie zazdrosny...
— Wszak możemy widywać się pokryjomu, dopóki z tej sytuacji jakieś wyjście się nie znajdzie!...
— Niemożliwe! — odparła ucieszona widokiem coraz rzadszej miny Bartenjewa, wywołanej wiadomością o groźnym współzawodniku — niemożliwe! Gdzie? Za miastem? natychmiast Palicynowi doniosą, u mnie, w mieszkaniu? — wykluczone! Prosiłabym nawet, aby pan zechciał przestać bywać w teatrze... to rozdrażnia ekscelencję! Huzar milczał. — Gdybym, gdybym —