Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Marja Wisnowska. W więzach tragicznej miłości.djvu/111

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

podobne awantury co Bartenjew, sobie nie pozwoli. Trudno, niema rady, będę go łudziła przez miesiąc... póki nie wyjadę... A z tego wszystkiego jeden pożytek, że pozbędę się teraz na amen korneta. Z jenerałem musi się liczyć! Wiem, po ostatniej próbie, iż mnie ani sobie krzywdy nie zrobi, ale gotów na złość kiedy sprowokować Myszugę lub wywoła skandal w teatrze. Trzeba mu powiedzieć, że stara się o mnie Palicyn. Nie będzie wtedy szukał zwady z Olkiem i odemnie się odczepi!...
— Proszę pani, pan Bartenjew niby deux ex mahina, rozległ się głos Tosi, kazał oddać karteczkę i czeka...
„Błagam, aby mnie przyjąć natychmiast. Sprawa niecierpiąca zwłoki“ — brzmiał bilet napisany po francusku, w którym tyleż było błędów ortograficznych, ile wyrazów. — I taki nieuk chciał być moim mężem, uśmiechnęła się sarkastycznie Wisnowska, rzucając służącej głośno rozkaz „Proś!“
— Sama pragnęłam się z panem rozmówić — powitała gościa, gdy ten z miną ponurą stanął przed jej obliczem, pomówić, aby ostatecznie wyjaśnić nasz wzajemny stosunek. Dalsze uganianie się za mną uważam za niemożliwe.
— Czemu? — przerwał szybko oficer — czy dlatego, że nie zgodziłem się wówczas na naszą wspólną śmierć? Zbyt panią kocham, aby zezwolić!