Strona:Stanisław Antoni Wotowski - Magja i czary.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Magiczne poszukiwanie Gilewicza
dokonane przez Punar Bhavę (dr. Czyńskiego)

Dla czytelników, którzy może nie pamiętają tej rozgłośnej sprawy, przypomnę ją pokrótce. Dnia pewnego, w jednym z hotelików, w Lesztukowym Piereułku, w Petersburgu, odnajdują zmasakrowane zwłoki. Z papierów będących w ubraniu ofiary oraz z meldunku w księdze hotelowej wynikałoby, iż jest to trup inżyniera Andrzeja Gilewicza. Początkowo nikt nie powątpiewał, iż nieszczęsny inżynier padł ofiarą bestjalskiego mordu, zapewne w celach rabunku. Lecz im bardziej władze śledcze wnikają w aferę — tem bardziej poczyna się przedstawiać tajemniczo... aż w końcu, wyziera całkiem inna prawda. Zwłoki nie są zwłokami Gilewicza; sam on popełnił to morderstwo, symulując własną śmierć, celem otrzymania polisy na 250 tys. rubli. Popełnił je w wyrafinowany sposób, przewożąc do hotelu w koszu, ciało zamordowanego mężczyzny, ciało o twarzy całkowicie zniekształconej, by łatwiejszą była inscenizacja... Tyle ustala policja. Lecz cóż dalej? Gdzie jest prawdziwy Gilewicz? Rozsyłają listy gończe na wszystkie strony świata — bezskutecznie. Aresztują matkę, brata zbrodniczego inżyniera — pociecha niewielka: brat, Konstanty, z rozpaczy odbiera sobie życie w więzieniu, od matki nic wydobyć nie można. Zresztą, możliwe, że oboje nic wspólnego ze zbrodnią nie mieli.
Dalej druga zagadka. Kim jest mężczyzna zamordowany, którego zwłoki znaleziono w Lesztukowym Piereułku? Przypuszczają, że niejaki Andrejew, lecz jest to tylko przypuszczenie, po za tem nic więcej.
Sprawa zamiera na martwym punkcie.